Chce psa! Tak i to już najlepiej jutro!
Nareszcie przyszedł ten moment w twoim życiu. Masz ogarniętą pracę, dom, rodzinę i decydujesz, że już czas. Może jako dziecko miałaś w domu psa i kochałaś go nad życie. Albo twoi rodzice nigdy ci na niego nie pozwolili, bo za bardzo by brudził w domu. Teraz sama zdecydowałaś się kupić psa.

Wybrałaś rasę, siadasz do komputera i zaczynasz szukać. Pojawia się parę nazw hodowli i długa lista ogłoszeń na olx. Parę szczeniaków za niską cenę jest dostępnych od ręki. Nic, tylko zrobić szybki przelew i jechać po psa. Czy na pewno to jest dobry pomysł? Pojawia się też jakieś ogłoszenie o zapisach na miot, cena trochę wyższa no i trzeba czekać. No ale co tam, raz się żyje.

Dzwonisz od wskazany numer i jedziesz sto kilometrów po psa. Tak, jest dostępny i czeka na ciebie już dzisiaj. Po drodze podjedziesz ze szczeniakiem do sklepu zoologicznego i kupisz mu małą wyprawkę wracając.
Dojeżdżasz na miejsce, a tam w dużym domu słychać szczekanie. Wchodzisz do pokoju i widzisz małą zwiniętą kulkę czekającą na ciebie. Jeszcze mokra, świeżo wykąpana i trzęsie się z zimna.
Nieśmiało rozglądasz się w poszukiwaniu tych psów, które słyszysz, ale nic nie widać. Pytasz o rodzeństwo szczeniaka, jednak w odpowiedzi słyszysz, że już są w domach a ten ostatni został.
A mama na spacerze. No cóż, zdarza się. Widzisz, że dalsze pytania nie mają sensu. Jeszcze tylko upominasz się o jakiś papier na psa, to dostajesz szybko napisaną umową sprzedaży.
Zawijasz psa w kocyk wzięty z domu i wsiadasz do auta.

Już po pierwszych 20 kilometrach pies wymiotuje, a ty żałujesz, że nie masz więcej kocyków i jakiegoś ręcznika papierowego. No i że przyjechałaś sama po psa.
Droga ciągnie się w nieskończoność. Wreszcie, blisko domu stajesz pod sklepem zoologicznym, na szybko wpadasz ze szczeniakiem, próbujesz dobrać smycz, szelki i jakąś karmę, żeby biedny nie umarł z głodu.
Wchodzisz z małą kulką do domu i odstawiasz na koc w rogu. Szczeniak dalej się trzęsie, już parę razy załatwił się na rzadko i czujesz, że coś jest nie tak. W popłochu szukasz weterynarza. Wreszcie znajdujesz jakąś klinikę otwartą w sobotę wieczorem. Ruszasz z psem do lekarza.

Już po wizycie, okazuje się, że przygarnęłaś psa z pseudohodowli. Nikt go nie odrobaczył, nie zaszczepił, weterynarza widział pewnie pierwszy raz w życiu. Jeszcze co najmniej dwa tygodnie powinien przebywać z mamą, ale dla hodowcy to duży koszt, więc lepiej wydać psa szybciej.
Wracasz o parę stów lżejsza, w siatką leków i nie wiesz co dalej. Bo hodowca nie powiedział ci nic o karmieniu, spacerach, zabawie z psem. Książki też nie zdążyłaś przeczytać.
Jak mówi przysłowie „Pośpiech jest złym doradcą”.

Dlatego warto zaczekać na wymarzonego szczeniaka w domu.

Poświęć czas na przeczytanie książek:
Tu znajdziesz listę 7 książek do przeczytania najlepiej, zanim kupisz psa.


Zrób porządny research i wybierz dobrego hodowcę:
Tu artykuł o tym, jak poznać dobrego hodowcę.

Przygotuj wyprawkę zanim sprowadzisz nowego psa do domu:

Tu lista zakupów dla szczeniaka

Jeśli dalej masz wątpliwości umów się ze mną na bezpłatną konsultacje tutaj.

Umów się na bezpłatną konsultacje wstępną na:  anna(at)australian-labradoodle.com

0
Would love your thoughts, please comment.x